Jak zmotywować się i osiągnąć sukces?

Witajcie!

Dzisiaj post dotyczy tematu długiego jak rzeka. Motywacja, bo o niej mowa, nieraz od nas ucieka i niestety nie chce wrócić. Ja bardzo często walczę ze sobą w jej poszukiwaniu, przyznam… szalenie trudna rzecz ;)
Dzisiaj usiadłam i zdałam sobie sprawę, iż mam małe sukcesy na koncie, więc dlaczego by się tym nie podzielić?

Jak osiągnęłam wyznaczone cele?
Właśnie w tym momencie dochodzimy do sedna, by móc się motywować należy postawić sobie cel. Ważna sprawa, aby mierzyć siły na zamiary. Zacznij od czegoś drobnego, apetyt rośnie w miarę jedzenia :) Osiągając drobne cele stopniowo podnoś sobie poprzeczkę.

Ja zaczęłam od bloga :) Tak po prostu stwierdziłam, że będę pisać i zobaczę co z tego wyniknie. Pierwszy miesiąc przetrwałam, ku swojemu zaskoczeniu :) Szczerze? Myślałam, że pociągnę tydzień, góra dwa. Niespodzianka!

Skoro pierwszy miesiąc się udało, kolejnym celem było trzy miesiące ale, ale… doszło kolejne postanowienie! Jeśli dam radę zacznę robić więcej, aby blog się rozwijał. Postawiłam na lepszą jakość zdjęć czyli sprzęt i kurs fotograficzny :) Udało się!

Kolejnym postanowieniem było (dla mnie najtrudniejszym!) ujawnić się światu :) Było to poniekąd wyjście z własnej strefy komfortu. Wystawienie się na opinię publiczną jest trudne. Jestem typem, który panicznie boi się krytyki. Skoro to czytasz, wiesz, że się udało :) Niedługo będzie pół roku. Raaany pół roku! Co ważne, chcę nadal więcej i więcej. Kolejny cel- rok! Czyli widzimy się w przyszłym roku :):)

Kolejną moją motywacją była nowa para jeansów kupiona pod koniec ciąży. Wtedy rozmiar 34 był marzeniem :) Ot tak, niewiele myśląc na zakupach (bezmózgie zakupy zabronione! Ciężarnym wybaczamy ;) ) wrzuciłam parę jeansów z wyprzedaży, za 20 zł do koszyka. Nazwałam je spodniami motywacyjnymi i czekały :) Nie wiedziałam czy będą dobrze leżeć, nie to było istotne. Chciałam mieć cel i wiesz co? Właśnie mam je na sobie!

Co pomaga w osiąganiu celu?

Lista zadań! Wiem, że teraz pomyślisz… odgrzewane kotlety… bla, bla, bla… Niestety, tak jest. Nic tak nie motywuje jak odznaczanie „ptaszkiem” wykonanego zadania. Pierwszy, drugi, piąty i wieczorem kładę się spać z poczuciem, co tu dużo pisać… jestem zaje…sta! Dałam radę ze wszystkim i kurczę, to wcale nie było takie trudne :) Da się ogarnąć!

Wsparcie bliskich jest nieocenione. Oczywiście, jeśli ktoś obcy powie Ci, że robisz kawał dobrej roboty to motywacja znów skacze do poziomu 10/10. Bliscy dają stabilizację, wiedząc, że masz kogoś z kim możesz omówić ewentualny spadek motywacji lub prosić o radę będziesz się czuł/a bezpiecznie. Często też ta osoba zna Cię tak dobrze, że wie jak podejść, aby zmotywować :) Możesz też przeprowadzić dialog z samym sobą, to bardzo pouczające. No przepraszam, ale siebie nie oszukasz. Zastanów się dlaczego brakuje Ci motywacji? Co możesz zrobić aby ją podkręcić? Może wystarczy niewielka zmiana w życiowej rutynie, która Cię zjada?

Poszukaj inspiracji. Zauważyłam u siebie, że inspiracja daje mi kopa do działania. W zależności od dziedziny, w której się poruszasz- szukaj. Świetnym pomysłem jest zeszyt inspiracji. Załóż go, aby w każdej chwili odszukać coś, co zwróciło Twoją uwagę. Skoro zatrzymałeś się przy tym na dłużej, z pewnością było wartościowe.

Popadnij w nawyk. Motywacja zachęci Cię do działania, ale to nawyk pomoże wytrwać. Odchudzasz się? Niech nawykiem będzie zdrowa dieta i brak podjadania, uwierz… daje dużo :) Lepiej funkcjonujesz z listą zadań? Rób ją codziennie, nawet jeśli masz luźniejszy dzień. Nawyk to klucz do sukcesu.

A na koniec uwierz w siebie. Bez tego ani rusz. Trzymam za Ciebie kciuki! :)

Buziaki K.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Time limit is exhausted. Please reload the CAPTCHA.